wtorek, 13 maja 2014

3. Lemoniada

          - To ciastko jest moje!- wrzasnęła rozdzierająco dwunastoletnia dziewczynka, próbująca wyrwać smakołyk z ręki mniejszej, około trzyletniej dziecinki.
   - Nie e!- Przekomarzała się młodsza i ciągnęła ciasteczko w swoją stronę.
   - Nie łatwiej byłoby je przedzielić na pół?- spytał wysoki chłopak za nimi. Podszedł do kłócących się dzieci i obserwował ich zachowanie.
   - Wtedy żadna nie dostanie całego ciacha!- Zauważyła starsza, tracąc na chwilę przewagę.
   - Wygra najlepszy!- darła się druga.
   Nastolatek uśmiechnął się pod nosem i szybkim ruchem zdobył słodycz z uciśniętych rąk dziewcząt. Włożył je do ust i jeszcze z buzią pełną jedzenia oznajmił:
   - Nawet nie miałem na niego ochoty.

          - No, kto by pomyślał, że w naszym domu pojawi się wersja emo popularnego Czerwonego Kapturka!- Zachwyciła się Amy, podczas gdy chłopak nieudolnie próbował schować przecięty przez nóż palec. Frajer. Trzeba było uważać przy krojeniu.- To wielki zaszczyt- powiedziała już ciszej. Jej łagodne bursztynowe oczy momentalnie pociemniały i wpatrywały się w Tajemniczego. Nagle dał się we znaki palący głód, hm?
   - Chyba słyszałam dzwonek do drzwi.- Oznajmiłam szybko i wymknęłam się z pomieszczenia, aby zostawić Amandę sam na sam z nowym lokatorem. W końcu to ona pozwoliła mu zostać.
   Co prawda mówiąc o dzwonku do drzwi kłamałam, ale najwyraźniej nie do końca, bo po chwili ten właśnie dźwięk rozległ się po domu.
   Kto to mógł być? Natty miał przyjechać wieczorem.
   Niepewnie otwarłam drzwi.
   Małe, kudłate coś przylepiło się do moich stóp.
   - Luna, Luna, Luna, siooostrzyczko!- krzyknęła mała, sześcioletnia dziewczynka o długich do pasa pofalowanych blond włosach, bladej jak śnieg cerze i fiołkowych oczach.
   - Jednak...ty...byłaś pierwsza- wysapał wysoki chłopak o idealnie ułożonych kasztanowych włosach, który właśnie wkroczył do domu, opierając się o framugę ze zmęczenia.
   - Natty!- Rzuciłam się w objęcia bratu, a tymczasem Emily odskoczyła, aby uniknąć zgniecenia. Ukradkiem widziałam, jak usiadła na fotelu i przyglądała nam się z ciekawością.
   - Lagoona- szepnął z uśmiechem.- Zdaje mi się, czy urosłaś?- spytał. Nadal pachniał fiołkami, co tylko dodawało mojemu kochanemu braciszkowi uroku.
   - Nie, to ty się skurczyłeś- zachichotałam. Milly prychnęła.- A ty nadal jesteś krasnalem!- Odgryzłam się siostrzyczce, ale ją także obdarzyłam ciepłym przytulasem.
   - Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy.- Zaczął Nataniel.- Postanowiliśmy przyjść trochę wcześniej.
   Spojrzałam na niego wyczekująco, siadając obok Em.
   - Mamy nie ma z nami- westchnął smutno.- Przykro mi.
   - Przyzwyczaiłam się- mruknęłam, po czym dodałam radośnie, klaszcząc w dłonie:- Może się czegoś napijecie?
   Rodzeństwo popatrzyło na siebie i zgodnie wykrzyknęło:
   - Lemoniada!
   Uśmiechnęłam się i wstałam, aby ruszyć do kuchni.
   Uchyliłam lekko drzwi, aby zobaczyć, czy Czarny Kapturek nadal tam jest. Kiedy ujrzałam pustkę, wkroczyłam pewnie do pomieszczenia i otworzyłam lodówkę, wydobywając z niej schłodzoną lemoniadę.
   - Nie zamykaj- szepnął ktoś po mojej lewej, a ja podskoczyłam, upuszczając dzbanuszek z napojem na podłogę. Szkło rozprzestrzeniło się i zajmowało teraz każdy zakamarek w kuchni.
   - Nie ruszaj się- syknęłam ostrzegawczo i zamknęłam drzwiczki, jednocześnie odkrywając tożsamość napastnika. Tajemniczy, a któż by inny.
   - Miałaś nie zamykać- westchnął. Jego głos był lekko ochrypnięty i chłodny. Nie kryła się w nim ani odrobina emocji.
   Warknęłam cicho w odpowiedzi i zaczęłam zbierać większe odłamki szkła. Pech chciał, że moje stopy były kompletnie bose.
   A Kapturek usiadł na krześle nieopodal i przypatrywał się mojej pracy. Dżentelmen.
   Resztę odłamków zmiotłam z podłogi i całość wyrzuciłam do kosza w rogu. Ze schowka ukrytego we wnęce kuchni wyjęłam szmatkę i przetarłam nią podłogę, aby nie lepiła się od słodkiego napoju.
   - Zostawiłaś plamkę, o tam!- stwierdził czarnowłosy. Posłałam mu pełne nienawiści spojrzenie i opłukałam ścierkę pod bieżącą wodą, po czym przemyłam całość jeszcze raz. Na koniec wyrzuciłam szmatkę do kosza. Nie będzie mi już potrzebna.
   Po raz drugi otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej jeszcze jeden dzbanek lemoniady, który miał zostać na jutro. Z premedytacją trzasnęłam drzwiczkami przed nosem Kapturka i porywając na koniec trzy szklaneczki z szafki obok, wycofałam się do salonu. 
   Z ulgą położyłam przedmioty na ławie i rozlałam płyn w miarę równomiernie, po czym podałam szklanki gościom.
   - Jak idzie ci panowanie?- Zagadałam.
   - Hmmm, dobrze.- Stwierdził Nat.- Aktualnie w Exitium panuje pokój, miejmy nadzieję, że na dość długo- wypił łyk lemoniady.
   - Ludzie nie buntowali się od przeszło pięciu lat- zauważyłam.- Obawiam się, że jednak dobra passa niedługo się skończy.
   - Panować zacznę dopiero za tydzień, więc na razie nie mi dane jest się tym martwić.
   - Będziesz dobrym władcą.- Uśmiechnęłam się. Woda w mojej szklance zaczęła się unosić, kropla po kropli.- Emily!- Skarciłam siostrę.- Co mówiłam o używaniu mocy?
   - Tak, wiem- mruknęła, znudzona.
   - Jeśli chcesz poćwiczyć, wykorzystaj lemoniadę Natta.
   Dziewczynka posłała mi pełen wdzięczności uśmiech i zaczęła eksperymentować z cieczą braciszka.
   - Od ilu dni tu jesteś?- Rzucił Nataniel, kontrolując wybryki Milly.
   - Niecały tydzień, ale jesteśmy już zaklimatyzowane. Przynajmniej Amy.
   - Jak w szkole?
   - A jak myślisz?- Uniosłam jedną z brwi do góry.
   - No tak. Masakra- westchnął, a sok w jego szklaneczce uspokoił się. Em powoli sączyła napój, cicho siorbając przy tym.
   - Jak myślisz, matka każe mi wrócić do Exitium?- szepnęłam.
   Nat oparł się o oparcie sofy i wpatrując się w sufit, odpowiedział:
   - Cóż, na koronację na pewno. A potem... Ona cię kocha, nie zrobi ci tego.
   - Być może zechce mnie zatrzymać na królewkim dworze- prychnęłam.
   - Nie dopuszczę do tego.- Zapewnił mnie spokojnie brat.
   Zapadła cisza, a ja obserwowałam położoną na ławie pustą szklankę. Jej cień dziwnie zamigotał. Zamrugałam gwałtownie oczami, a spostrzegwszy, że wszystko w porządku, przeniosłam wzrok na rodzeństwo.
   - Gdzie nocujecie?- Przeszłam do najgorszego punktu rozmowy.
   - Myślałem, że moglibyśmy u ciebie- odrzekł Natty i przyglądnął mi się tajemniczo.- Chyba, że masz coś przeciwko?
   Spuściłam wzrok.
   - Tak jakby nie możecie tu spać- wymamrotałam.
   - Dlaczego?- Zdziwiła się Milly.- Czyżbyś miała gościa?
   - Nic nie mówiłaś o tym, że masz chłopaka.- Nataniel lekko zaczerwienił się, jak zawsze, gdy się martwił, a jego oczy zabłysły niebezpiecznie.
   - Bo nie mam!- Uspokoiłam ich.- Po prostu...
   -...pańska siostra była na tyle miła, aby wynająć pokój dla skromnego wędrowca z odległych stron.- Ten sam chłodny głos rozległ się po salonie, a mój wzrok instynktownie skierował się na drzwi. Uśmiechnięty Tajemniczy stał oparty o framugę, jednak wyjątkowo, kaptur ukazywał rozwiane kruczoczarne włosy.
   - Dzień dobry?- Natt wydawał się być zdezorientowany. Patrzył na Kapturka z niepewnością i lekką pogardą.
   - Dobry.- Skinął głową przybysz.
   Poczułam, jak policzki zaczynają mnie piec, a oczy iskrzą się od złości. Spadaj, palancie. Swoje pięć minut już miałeś.
   - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.- Zrobił krok do przodu.- Ale panna Amy opuściła mnie, przez co nie znam rozkładu wszystkich pokoi.
   - Po co ci to...- Zaczęłam.
   - Ja pana oprowadzę!- Zgłosiła się chętnie Emily, po czym zeskoczyła z fotela i podbiegła do Tajemniczego. Niepewnie chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą.
   - Kto to był?- wyszeptał Nataniel.
   - Nasz współlokator- prychnęłam.
   - Wyczuwam od niego negatywną energię- palnął bez namysłu.
   - Mówisz jak jakiś szaman- zachichotałam, a chłopak uśmiechnął się promiennie.
   - Ostatnio miejscowa znachorka odwiedzała dwór królewski i mamrotała pod nosem swoje zaklęcia. Możliwe, że czegoś się nauczyłem.
   - Pozostań jednak moim bratem.- Posłałam mu słaby uśmiech.
   - Czy powinienem się bać pana Emo?- spytał niepewnie.
   Stłumiłam śmiech. Pod prawdziwym imieniem przybysza gromadziło się już mnóstwo ksywek.
   - Tak. Jak najbardziej- odrzekłam, kiedy usłyszałam za nami szybkie kroki.
   - I tak właśnie zwiedziliśmy dom w...- Emily spojrzała na zegarek.-... niecałą minutę!- Posłała zdyszanemu Kapturkowi słodki uśmieszek i wskoczyła na kolana Natty'ego.
   - Dzięki- wydyszał Tajemniczy i wyszedł. Bez pożegnania.
   - Jeśli więc nie masz chłopaka, dlaczego jesteś ubrana... odświętnie?- spytał Nataniel, mrużąc lekko oczy.
   - Dla was?- Improwizowałam, ale widząc niepewną minę brata, wyznałam prawdę.- Idę dziś z takim jednym na plażę- westchnęłam.
   - Oczywiście stosujesz się do porad Raven?- Moja matka ułożyła dla każdego z nas osobny kodeks przy wysokim w energię posiłku.
   Skinęłam lekko głową.
   - A wy nie jesteście słabi?- Pytanie wyszło na dość wymijające, ale rodzeństwo zrozumiało aluzję.
   - Nie- odpowiedzieli chórem.- Pożywialiśmy się przed wyjazdem.
   Wzdrygnęłam się lekko. "Pożywialiśmy". Brzmi, jakbyśmy kogoś zjadali.
   - Cóż, korzystam z zalet nowej szkoły.
   - Wszystko w porządku z twoim głosem?- Zmartwił się Natt.- Ostatnio chyba śpiewałaś w altach.
   - Jest nawet lepiej niż być powinno- szepnęłam smutno.
   Natty zepchnął delikatnie Milly z kolan i wstał, odkładając pustą szklankę na stolik.
   - Będziemy się już zbierać. Musimy znaleźć nocleg.- Uśmiechnął się znacząco.
   - Naprawdę przepraszam, ale...- Podążyłam za nimi do drzwi.
   - Uważaj na niego- powiedział całkiem poważnie chłopak, przewiercając mnie na wylot swoimi fiołkowymi oczami. Otworzył drzwi i wyszedł, czekając na Emily, która stała w drzwiach. Ułożyła swoją malutką dłoń na kształt telefonu i przyłożyła do ucha.
   - Zdobądź mi jego numer!- szepnęła, puszczając mi oczko i wybiegła za braciszkiem.
   Zamknęłam powoli drzwi i oparłam się o nie, wzdychając.
   Ale cóż, rodziny się nie wybiera.

          - Starsza siostra, hm?- Uniosłam brew do góry i spojrzałam ukradkiem na Kevina, wpatrującego się intensywnie w biały piasek.
   Fale cicho szumiły i zalewały brzeg swoimi wodami, a słońce znikało za horyzontem, dodawając chwili magicznej atmosfery. Porozrzucane po plaży muszle wbijały się lekko w stopy, co dla turystów było wielkim utrapieniem. Ale dla kogoś takiego jak ja stało się to wręcz rutyną.
   - Natalie, tak- mruknął i speszony przeniósł na mnie wzrok tylko po to, aby go po chwili skierować na zbocza nieopodal.
   - Ile ma lat?- Drążyłam temat. Ciepły piasek delikatnie muskał moje stopy, a ja uśmiechałam się lekko. Tego było mi trzeba.
   - Dwadzieścia dwa.- Chłopak poprawił swój biały podkoszulek i włożył ręce do kieszeni czarnych spodenek.
   - Ah, no tak...- Odrzekłam i rzuciłam okiem na horyzont.  
   - Przyjechałaś tu z Polski?- spytał Kev.
   - Z Francji, ale w Polsce się urodziłam.
   - Podoba ci się tu?- Pierwszy raz patrzył na mnie dłużej niż dwie sekundy.
   - Nie jest źle- stwierdziłam i przystanęłam na chwilę.- Może usiądziemy?
   Nastolatek rozłożył koc, który przyniósł ze sobą i delikatnie ujął moją rękę, pomagając mi usiąść. Uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie i przyjęłam propozycję pomocy.
   - Dlaczego wybrałaś akurat mnie?- szepnął, mierzwiąc swoje blond włosy.
   Obwinęłam kosmyk włosów wokół palca i zastanowiłam się przez chwilę.
   Bo stałeś najbliżej?
   - Emanowała od ciebie pozytywna energia.- Przypomniałam sobie wypowiedź Natta z południa.
   Kevin się uśmiechnął.
   - Intrygujesz mnie od poniedziałku.- Oznajmił.- Wiesz, myślałem, że to będzie kolejny nudny rok szkolny. Czas, kiedy nauczyciele zatruwają ci życie, a dziewczyny przechodzą obok obojętnie, serwując sobie najlepsze ploteczki. Z tłumu tysiąca uczniów wyróżniała się jedna osoba. Niebieska czupryna.- Jego oczy zamigotały wesoło.- I to na muzyce... Zaskoczyłaś mnie, Lagoono.
   Przetworzyłam w głowie informacje i ułożyłam stosowną odpowiedź.
   - Od zawsze byłam nieobliczalna. Mało kto potrafi mnie zaskoczyć.
   - A czy to cię zaskoczy?- Zdjął z nosa moje okulary i ujął twarz w dłonie, zbliżając się w szybkim tempie do ust.
   Podniosłam lekko wzrok, który napotkał błękitne oczy chłopaka. Uśmiechnęłam się szelmowsko i przeniknęłam przez duszę nastolatka, wnikając we wszystkie jej zakamarki i zabierając z niej to, co najbardziej potrzebne- energię.
   Przyjemne mrowienie rozeszło się po moim ciele, a źrenice oczy rozszerzyły się, jak u narkomana. Kevin zachwiał się i zemdlał, padając na piasek.
   Odrzuciłam włosy do tyłu i nałożyłam okulary z powrotem. Za plecami usłyszałam klaskanie.
   - No, no, no, widzę, że nie wyszłaś z wprawy- powiedziała z podziwem Amy, wyłaniająca się zza zboczy. Ubrana w luźną podkoszulkę i rybaczki, uklękła przy swojej kolacji.
   - Na pewno nie skorzystasz?- spytała, przesuwając paznokciami po szyi chłopaka.
   - Ja już swoje dostałam- rzuciłam.- Nie zapomnij tylko o narzuceniu mroku, hm?
   Amanda westchnęła.
   - Wiem, wiem. A teraz będziesz się gapić, jak jem, czy może popluskasz się trochę w ukochanej morskiej wodzie?
   Wzruszyłam ramionami i odeszłam w stronę fal, mocząc w nich jedynie stopy.
   Czasem tęskniłam za dawnym życiem, ale jednocześnie wiedziałam, że nie było ono najlepsze. Ciągłe wyprawy, nowi ludzie i przebywanie na dworze królewskim. Jako dziecko uznawałam to jeszcze za pasjonująca, ale teraz wolałam sama zdobywać energię, a nie dostawać jej od nadopiekuńczej mamusi, która pilnowała cię na każdym kroku. Co prawda jej zachowanie było słuszne, bo jako ośmiolatka nie byłam odpowiednio ostrożna, ale teraz działałam na własną rękę.
   Momentami nienawidziłam siebie. Cząstki mnie, która gdzieś w środku jest potworem i czeka na odpowiedni moment, aby przejąć nade mną władzę. Zazwyczaj bestię udało się opanować, ale kiedy starania szły na marne... Cierpieli nie tylko ludzie, ale także ja. Wbrew pozorom, miałam jeszcze wtedy sumienie i nosiłam w sobie poczucie winy. Ale nauczyłam się, że dobro jest dla frajerów. Bo ja i tak zawsze będę postrzegana jako "ta zła", przedstawiona w złym świetle i mroku. Prędzej czy później, każdy zapomni, a wtedy zderzy się z reczywistością, która jednak jest jeszcze gorsza niż szkody wyrządzane przez nas.
   - Wkraczasz do akcji, panie hipnotyzerze?- Zawołała Amy. Powolnym ruchem podeszłam do siedzącej na piasku dziewczyny, która na mój widok wstała. Oblizała się jeszcze efektownie i uśmiechnęła.
   - Brzuszek pełny?- zapytałam ironicznie, tak jak mama pytała mnie kilka lat temu.
   Przyjaciółka potaknęła i wskazała krwawiącą ranę na szyi Kevina.
   - Zajmij się tym, hm?
   Westchnęłam i uklękłam przy chłopaku. Delikatnie dotknęłam ugryzienia. Krew pozostała na moim palcu, którym spokojnie zakreślałam kręgi wokół znaku. Ten powoli zaczął zanikać, aż wreszcie nie zostało po nim ani śladu. Następne okręgi powstawały na czole, gdzie zatoczyły pięć pełnych okrążeń.
   - Nadal sądzę, że powinnaś się tego nauczyć.- Stwierdziłam, niezdarnie podnosząc się z piasku i ruszając wolnym krokiem w stronę niebieskiego domku nieopodal.
   - To nie dla mnie- odrzekła Amy.- Zresztą, po co mi to, skoro mam ciebie?
   - Jeśli Tajemniczy przytaszczyłby piłę łańcuchową do domu i odciął twoje kły, zmieniłabyś się w człowieka, a wtedy zabójstwo byłoby kwestią czasu. A jeśli byś go przed spiłowaniem ugryzła, musiałabyś zatrzeć ślady, aby gość nie dowiedział się prawdy o tobie.- Wzruszyłam ramionami.- Wszystko jest możliwe.
   Amanda uśmiechnęła się zawadiacko.
   - Co do Czarnego Kapturka mam inne plany...
______________
I mamy już trzeci rozdzialik. Serdecznie dziękuję za wszelkie komentarze pod ostatnim i krytykę, którą jednak przyjmuję z uszanowankiem- w końcu jako pisarz amator muszę się z tym liczyć :)
Wracając: mam nadzieję, że się podoba i że przy czytaniu nie zmordowaliście się tak jak ja w walce z Wuśką *Wusiu, szczerość na blogspocie ci nie służy ^^*
Ahoj, kamraci! ♥
Króliczek.

12 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? Wow... Internety się ze mną pogodziły :D
    Bardzo podobał mi się ten rozdzialik :)
    Słodka jest ta jej siostra :D Taka.. Trochę podobna do mojej :) Tylko z magiczną mocą ( za którą moja siostra dałaby się pociąć ;P)
    Ten "Czerwony Kapturek" Dziwnie przypomina mi Nico... Hmm... ;P Dziwny jest, ale nieźle mnie zaintrygował... Ostatnie zdanie w rozdziale tak mi się skojarzyło, że aż się zawstydziłam... :) Obejrzałam ostatnio "Uwodziciela" i wszystko mi się kojarzy... :) Taki ze mnie głupolek :D
    Nie do końca zrozumiałam co ona zrobiła temu chłopakowi na plaży... Zabrała mu energię, tak? A jej przyjaciółka... Amanda... No, jak to wampir :D Ale nie ogarniam, czy on żyje, czy nie? Bo jeżeli one go zabiły to trochę szkoda... Sama nie wiem czemu... Ale i tak spoko :) (logika...)
    Strasznie rozbawił mnie sam początek :D "nawet nie miałem na nie ochoty", tak? No genialne! :D :)

    Pozdrawiam, weny i żelków życzę i czekam na next,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Zaczelam czytać cały blog dopiero dziś :) już mi się podoba, bardzo :D /Pisz dalej. Dużo. Szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, wybacz że nie przeczytałam ale nie mam zupełnie na nic czasu!
    Pieprzona szkoła tak mnie wkurza... AGH!!!!
    Ja to nadrobię, obiecuję ale informuj mnie o pojawieniu się nowych rozdziałów tutaj i na Śmiertelnej Myśli. Dzięki temu łatwiej będzie mi nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj :)
    Widzę, że historia się rozwija. Podoba mi się, jak na razie mignęło mi tam gdzieś chyba brakuje jednego przecinka. Jeśli nie chcesz, żebym o tym mówiła to wystarczy, że mi powiesz też nie jestem orłem z interpunkcji życzę dużo weny dziękuję za komentarz u mnie i czekam na nowy rozdział ;)
    B.M <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytyka jest potrzebna, bo bez niej popełniamy te same błędy ^^
      Więc, możesz :)

      Usuń
  5. Świetny rozdział! Podoba mi się ten Tajemniczy :P

    OdpowiedzUsuń
  6. I jestem,... Znowu mam zaległości, gdy tylko rusze się z domu...
    Co do rozdziału - podobała mi się akcja na plaży. I? Ta Amanda... polubiłam ją, naprawdę. To dość ciekawa postać, i mam nadzieję, że coś o niej przeczytam nie raz i nie dwa. Magia, kocham to czytać w rozdziałach, w opowiadaniach i w ogóle... dobrze, że tu nic z HP, bo byloby oklepane hahah xD
    pozdrawiam i czekam na nn. ;Przepraszam za krótki komengtarz, ale spiesze sie z nadrobieniem zaległości i chyba wreszcie coś opublikuje nowego
    xoxo ;*
    ......
    pokoj-1408.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspominałam jak ja bardzo ale to bardzo kocham Tajemniczego?
    Więc kocham go!
    Jest taki .... tajemniczy xD
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Super! Super! czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mega zastrzeżenie - szklanki się nie kładzie, a stawia.
    Ten Czarny Kapturek jest naprawdę dziwny. Nie wiem jak ona mogła mu wynająć pokój bez poznania jego danych osobowych. W tych czasach to lepiej wszystkiego się dowiadywać, a one zachowały się nieodpowiedzialnie.
    Uwielbiam, gdy rodzeństwo się ze sobą droczy. <3 To jest najlepsze! Nieważne, że się kłócą czy coś. I tak zawsze będą żyć w zgodzie (a bynajmniej ja tak mam).
    I ta randka... Wręcz masakryczna. Ale przynajmniej się najadły.
    Pozdrawiam i życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka :)
    W końcu znalazłam chwile by wszystko w spokoju przeczytać i muszę ci powiedzieć, że opowiadanie jest bardzo ciekawe i na swój sposób wyjątkowe. Z czymś takim się jeszcze nie spotkałam, a mam wrażenie, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Dobrze opowiadanie się rozwija :)
    Przechodząc do rozdziału to muszę powiedzieć, że był świetny. Jej siostra jest świetna, postać Amandy mnie zaciekawiła, a ten Kapturek jest baaardzo fajny, może i dziwny, ale mnie zaciekawił :D Akcja na plaży - sama nie wiem co o tym sądzić, wiem że to świetnie rozegrałaś, ale mam pare pytań, które mam nadzieję rozwieją się z kolejnymi rozdziałami ;3 Początek też genialny ^^
    Cóż, życzę weny i czekam z niecierpliwością na NN :D
    Pozdrawiam i zapraszam na NN do nas :)
    destiny-of-wolves.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Godzina: 5:39
    Czynność; Sprawdzanie czy nie ma błędów.
    Wynik: Pozytywny. Nie ma błędów.
    Treść: Całkiem dobra. :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie jak kotlet i powoduje uśmiech na moim ryjku ^^
Zarówno pochwały jak i krytyka mile widziane :)